Murale na Zaspie w Gdańsku
KOLEKCJA MALARSTWA MONUMENTALNEGO
Osiedle na gdańskiej Zaspie, które znane jest z ogromnej galerii murali, jest dzielone przez Aleję Jana Pawła II na dwie części. Są to więc fragment osiedla po północnej stronie dzielnicy oraz po południowej. Obie lokalizacje to kilkadziesiąt prac polskich jak i zagranicznych twórców, prawdziwych mistrzów sztuki graffiti. Jeżeli jesteście miłośnikami streetartu to koniecznie musicie wybrać się na spacer po tej gdańskiej dzielnicy, gdyż chyba nigdzie na terenie Trójmiasta więcej, tak interesujących murali, nie znajdziecie.
Ze względu na ogromną ilość murali o jakich chciałabym napisać, spacer swój - a tym samym wirtualną wycieczkę na tym blogu - podzielę na dwie części. Na początek północna część osiedla
Gdańsk Zaspa, a więc ulice Pilotów, Startowa i Hynka. Rozpoczynamy przy ulicy Pilotów, która jest najbliżej przystanku SKM Gdańsk Zaspa.
Już z daleka naszym oczom ukazuje się mural wykonany na ścianie wieżowca przy
ul. Pilotów 12 przez
M-City, czyli Mariusza Warasa. To czarno-biały mural namalowany w technice szablonu - tak bardzo charakterystyczny dla tego autora. Powstał on w 2009 roku, a swoim bombardującym sterowcem zawieszonym nad wieżowcami wyrastającymi z przestrzeni miejskiej, nawiązuje do 70-tej rocznicy wybuchu II Wojny Światowej.
Sam wybór miejsca też jest interesujący, bowiem to właśnie na tej ścianie, w 1984 roku, powstał propagandowy napis nawołujący do uwolnienia zatrzymanego Andrzeja Gwiazdy. Napis naniesiono wówczas prawdopodobnie przy użyciu miotły, jednak pomimo tego, jeszcze przez długi czas, nawet po częściowym zamalowaniu, był całkiem nieźle widoczny na elewacji.
Na tle gdańskich wieżowców obejrzeć można też coś nieco mniejszego. Niewielki budynek kwiaciarni przy ul. Pilotów 12A również został udekorowany obrazami charakterystycznymi dla sztuki ulicznej. Graffiti składające się z geometrycznych, abstrakcyjnych wzorów, umieszczone na dwóch stronach elewacji budyneczku to dzieło Seikona.
Vis a vis ściany szczytowej ze sterowcem widzimy kolejny wielkoformatowy mural. Tym razem jest to "Zaspiańska piramida zwierząt" przy
ul. Pilotów 10, namalowana przez
Joannę Skibę. Obraz ten powstał w 2011 roku, nieco jakby w zastępstwie. Joanna Skiba zastąpiła bowiem innego, zagranicznego artystę, który odwołał swój przyjazd do Gdańska.
Jej dzieło jest debiutem, jest to bowiem pierwsze tego typu - monumentalne - wykonanie w portfolio gdańszczanki. Pomimo braku pełnej zgodności zaprezentowanych sylwetek zwierząt z ich realnymi odpowiednikami w naturze, malowidło jest całkiem przyjemne. Natomiast neutralne barwy ziemi zastosowane przez autorkę przywodzą na myśl eko skojarzenia, które przecież zawsze są pozytywne i pożądane w przestrzeni miejskiej.
|
|
U zbiegu bloków przy ul. Pilotów 12, Pilotów 13 i Pilotów 14 znajdują się trzy wielkogabarytowe prace. Ta przy ul. Pilotów 12 została wykonana przy okazji Monumental Art w 2015 roku przez Urugwajską grupę młodych twórców: Kolektyw Licuado i Alfafla.
Realizacja przedstawia dwoje młodych ludzi, chłopaka i dziewczynę ze złotymi warkoczami, którzy siedząc na grzbiecie koguta (który notabene ma grzebień o kształcie układającym się w panoramę Gdańska) próbują dosięgnąć kluczem do zamka ulokowanego wysoko na niebie. Brzmi surrealistycznie i sielsko za razem? Takie właśnie jest. Ten kolorowy i ciepły obraz ma symbolizować życiowe drzwi, za którymi na każdego, każdego dnia, czekają nowe, warte wysiłku doświadczenia. Mówi również o konieczności pokonywania przeciwności losu oraz wzajemnej pomocy, dzięki której wszystko może się nam udać.
Elewacja przy
ul. Pilotów 13 niczym nie odbiega fantazji od tej opisanej wyżej. Zresztą wykonany przez
Same84 mural powstał w 2015 roku, czyli w tym samym czasie co mural z kogutem. Jest to kolorowa wizja świata jaką - ten greckiego pochodzenia autor - chciał nam przekazać. Bezapelacyjnie jest barwna, awangardowa, jednak nie umiem jednoznacznie ocenić czy raczej mniej czy może bardziej pozytywna czy negatywna. Jest w niej coś bajkowego, komiksowego, wręcz dziecięcego chaosu i infantylności. Są symbole, są obrazy, jest wielowątkowość. Mural wypełnia dużo szczegółów, dużo kolorów, dużo wszystkiego. W tej pracy zdecydowanie wiele się dzieje, a autor bez wątpienia nie ograniczał się ani w przekazie, ani w zastosowanych środkach.
Ostatnim muralem w tym zgrupowaniu barwnych prac jest nazywany "Psychodelicznym bluszczem" lub "Fontanną szczęścia" obraz wykonany w 2011 roku przez Brazylijczyka
Prozaka na bloku przy
ul. Pilotów 14. Jest to mega kolorowy, bogaty w kształty, w dużej mierze improwizowany, a w swej fantastyczności bardzo pozytywny, w pełni abstrakcyjny mural. Wygląda jak wylewająca się kolorowa fala kształtów i nieskoordynowanych plam, z których jedna przechodzi w drugą i przeobraża się w jeszcze coś innego. Obraz wije się po ścianie jak kolorowy bluszcz oplatający drzewo. Ponieważ malowidło było stosunkowo pracochłonne, to w wykończeniu dolnych partii kolorowych plam pomagali autorowi nawet sami mieszkańcy ulicy Pilotów. Trud włożony w ozdabianie własnej dzielnicy i integracja z tworzonym malunkiem bez wątpienia pozwalają bardziej docenić pracę artystów i cieszyć się z tego typu inicjatyw miejscowej społeczności.
Również przy ul. Pilotów 14, ale po przeciwnej stronie wieżowca odszukać możemy pracę Davida Petroniego z 2016 roku "Wspomnienia z bursztynu".
Sam autor o pracy wypowiedział się tak:
"Celem projektu jest odzwierciedlenie żywego pnia w jego chromatycznym współbytowaniu. Rosnącej przestrzeni między niebem a ziemią. Hołdu złożonemu naturze. Ciepłe i zimne kolory stanowią metaforę polskiego klimatu. Istotne jest, aby ta żywa praca była dialogiem z przestrzenią, na której się rozwija. Kształty geometryczne opierają się na fraktalach, które budują każdy element życia rosnący na planecie Ziemia i we Wszechświecie. Maluję drzewo iglaste, które nawiązuje do Gdańska, a kolory symbolizują polski klimat. Co więcej, bursztyn, element ochraniający drzewa, ściśle wiąże się z dziedzictwem obszarów nad Morzem Bałtyckim. Bursztyn z czasem tworzy skamielinę, musi zatem powstać nowy. Kojarzy mi się to z Gdańskiem, który został zniszczony podczas wojny, skamieniał i musiał zostać odbudowany." Ta głęboka interpretacja muralu to właściwie wyjaśnienie, że to co widzimy na ścianie - te tęczowe, geometryczne, abstrakcyjne wzory - to tak naprawdę drzewo pośród leśnego blokowiska.
|
|
Idąc dalej przy
ul. Pilotów 16 wyłania nam się inny, również korespondujący z naturą, ciekawy obraz pt. "Schronienie" wykonany w 2015 roku przez
Davida de La Mano i
Pablo Sancheza Herrero z Hiszpanii. Swój mural autorzy skomentowali w ten sposób:
"Nasza praca powstanie w miejscu niemal całkowicie zakrytym przez drzewo. Rozpoczynamy od nawiązania do idei tożsamości i energii, by finalnie pokazać, że to energia ludzi, ich życiodajne soki, sprawiają, że drzewa rosną. Chcemy poprzez nasz mural pokazać społeczność jako sieć, system, który jest podobny do porządku panującego w naturze. Jak rośliny kiełkują pod ziemią, na początku niedostrzegalne, tak podstawowe więzi społeczne rozwijają się niepostrzeżenie. Każda minuta ma swoją przyczynę i konsekwencję, każdy rok, każda pora i każdy dzień jest ważny." Hiszpanie swój zamysł spotęgowali kryjąc niemal połowę muralu na części ściany schowanej w koronach drzew. Ten sprytny zabieg pozwolił jeszcze bardziej zespolić się pracy z otaczającą budynek przyrodą.
Po przeciwnej stronie wieżowca, przy ul. Pilotów 16 jest wreszcie mój ulubiony mural ze wszystkich, jakie można oglądać na gdańskiej Zaspie. To obraz, który doskonale koresponduje z nazwą ulicy oraz przestrzenią w jakiej znajduje się cała dzielnica Zaspa - a więc dawnego lotniska jakie znajdowało się w tym miejscu.
Autorami tego obrazu z 2016 roku są
Rafał Roskowiński i
Jacek Zdybel. W swojej pracy przedstawili kilka elementów, które są hołdem oddanym polskiemu modernizmowi i myśli technicznej polskiego międzywojnia. Na samym szczycie mamy polskiego bombowca PZL 37 Łoś zaprojektowanego przez inż. Jerzego Dąbrowskiego, który mknie jakby ponad dachami wieżowców - tu co ciekawe, w cywilnej identyfikacji. To właśnie ten samolot został przedstawiony przez Polskę na salonie lotniczym w Paryżu w 1938 roku.
Kobieta pilot jest inspirowana postacią Tamary Łempickiej, malarki modernistycznej, fanki szybkich samochodów i prędkości. Natomiast wzory z szala jakim przepasana jest kobieta pochodzą wprost z oprawy wizualnej polskiego pawilonu z międzynarodowej wystawy wzornictwa w Paryżu w 1925 roku.
Nieco zbliżonym tematycznie do poprzedniego jest mural na elewacji przy
ul. Pilotów 18 wykonany w 2012 roku przez szwedzką grupę
Wallride. Ich rakieta o wyglądzie azteckiego totemu ma pozwolić ludzkości wyemigrować na inną planetę. Otagowany hasłem: „The Future Was Here” obraz bez wątpienia mówi o naszej kulturze wyzysku środowiska naturalnego i niszczeniu własnej planety, która jak tak dalej pójdzie nie będzie nadawać się do niczego. Swój obraz szwedzcy autorzy skomentowali tak:
"PRZYSZŁOŚĆ BYŁA TUTAJ (...) może również odnosić się do pomijanej prawdy, że każdy krok, jaki ludzkość robi, będzie miał wpływ i wpłynął już na przyszłość, która nas wyprzedza. Świat, który rządzi się chciwością władzy i krótkowzrocznych zysków, wyczerpie w końcu wszystkie zasoby i będzie musiał znaleźć nowe miejsca, aby je wykorzystać i żyć dalej." Ten mural to obrazkowe słowa mówiące: opamiętajcie się ludzie, bo jak tak dalej pójdzie to zniszczycie naszą Ziemię, nie będziecie mieli gdzie żyć i wyginiecie.
Kolejny, nieco futurystyczny mural znajdziemy po przeciwnej stronie bloku przy
ul. Pilotów 18. Ten, wykonany przez
Zosena Bandido - argentyńsko-hiszpańskiego przedstawiciela streetartu - obraz z 2014 roku jest kolorowy, nieco punkowy i fantastyczny. Zosen mówi o nim tak:
"Traktuję „drogę” jak moje życie, drogę którą dzielę z ludźmi. Na naszej drodze zarówno znajdujemy, jak i gubimy ludzi. Ta droga jest drogą wiedzy i doświadczenia. Jestem otwarty na odkrycia nowych kultur, doznania, techniki, osoby. Droga jest szczęściem, tak jak życie jest cudem." Bandido znany jest z obrazów o których tak naprawdę tylko on sam jest w stanie powiedzieć coś więcej, a mural na Zaspie jest doskonałym przykładem takiego „bestiarium” jego wyobraźni. Są to przenikające się symbole i kształty, które prawidłowo odczytać i nazwać umie tylko on sam, gdyż tak naprawdę pokazują to, co kryje się w jego umyśle i pamięci.
Budynek przy
ul. Pilotów 17 to miejsce szczególne, zwłaszcza dla opozycyjnego i Solidarnościowego Gdańska, na którym znajduje się chyba jeden z najbardziej znanych i kultowych murali całej Zaspy. Elewacja z podobizną rozpikselowanego zdjęcia Lecha Wałęsy z czasów internowania powstała w 2008 roku, dokładnie w 25. rocznicę przyznania Wałęsie Pokojowej Nagrody Nobla. Jego twarz umieszczono na ścianie bloku, w którym właśnie Lech Wałęsa mieszkał. Praca oglądana z bliska nie do końca jest oczywista, dopiero z daleka, po ogarnięciu wzrokiem całości, wizerunek jest bez wątpliwości dobrze rozpoznawalny. Ten - wykonany przez
Piotra Szwabe mural - to również pierwszy po 11-sto letniej przerwie wielkoformatowy obraz jaki powstał na Gdańskiej Zaspie, który jakby był zwiastunem powrotu tego typu twórczości na tą dzielnicę. Po nim, murale wykonywane w ramach akcji Monumental Art lub Gdańskiej Szkoły Muralu, pojawiały się na wieżowcach już co roku.
Po przeciwległej stronie bloku przy
ul. Pilotów 17 zobaczyć możemy obraz "Schody do słońca" wykonany przez
Jorge Pomara w 2016 roku. W swojej geometrycznej konstrukcji Pomar wykorzystał flagi 25 państw świata i co ciekawe, to niekoniecznie tych największych i najbardziej nam znanych. Ta współczesna interpretacja wieży Babel może nie jest super efektowna pod względem techniki, ale jest za to bardzo symboliczna w swym przekazie. Zdecydowanie daje do myślenia i zmusza do zastanowienia się z czego składa się świat i czego częścią jesteśmy. Sam autor o swojej twórczości mówił tak:
"Ideą projektu jest stworzenie ogromnej konstrukcji sięgającej słońca, niczym drabina, której używamy w domu, aby naprawić lampę na suficie. Wszystkie flagi łączy element słońca przedstawionego niekiedy za pomocą koła lub okrągłego kształtu geometrycznego."
Robiąc spacerowe kółko wzdłuż ulicy Pilotów powracamy do bloku przy
ul. Pilotów 13, gdzie obejrzeć można jeden z najstarszych murali znajdujący się w tej dzielnicy. Z okazji Tysiąclecia Miasta Gdańska w 1997 powstała grupa murali, z których część już nie istnieje. Jednak obraz namalowany przez
Jonasa Zagorskasa - młodego wówczas Litwina - ciągle można na elewacji budynku oglądać. Przedstawia on futurystyczne, kolorowe konstrukcje, które porozrzucane dryfują na piaskach plaży i przybrzeżnych wodach morza. Można upatrywać w nich bezkształtnych sylwetek statków lub po prostu śmieci, jakimi nie tylko gdańskie plaże, ale ogólnie wszystkie światowe wybrzeża, są zalewane przez ludzi. My sami bowiem doprowadziliśmy nie tylko do tego jak wyglądają plaże i oceany, ale przede wszystkim do tego jak wygląda cała nasza planeta i tylko od nas zależy jak będzie wyglądać w przyszłości i jaki czeka ją los.
"Bałtyk" zlokalizowany na ścianie budynku przy
ul. Pilotów 10 to zbiorcza praca kilku polskich artystów:
Anny Taut, Rafała Roskowińskiego, Jacka Zdybla, Wojciecha Woźniaka, Justyny Dziechciarskiej, Michała Węgrzyna i Emila Gosia, wykonana w ramach Gdańskiej Szkoły Muralu w 2011 roku. Każdy z twórców odpowiedzialny był za inną część muralu - ławice w postaci różnych przedmiotów i stworzeń otaczające nurka głębinowego. Zielona kolorystyka całej elewacji nie jest przypadkowa, tak właśnie wyglądają głębiny Morza Bałtyckiego. Nie mają one wiele wspólnego z pięknym lazurem i romantycznym błękitem, czyli naszym wyobrażeniem tego jak wyglądają morza i oceany. To po prostu brudna, zgniła i ziemna zieleń, w odmętach której napotkać można rozmaite przedmioty, pomiędzy którymi nurek jest zmuszony krążyć i zdaje się być przerażony tym co widzi na swojej drodze.
Naprzeciwko "Bałtyku" przy
ul. Pilotów 8, ciekawym - zupełnie innym niż wszystkie pozostałe murale na całej Zaspie - jest obraz "Kod Witkacego" wykonany przez
PGR ART w 2009 roku. Ten czarno-biały, ascetyczny wręcz obraz, to binarne przedstawienie cytatu z twórczości Witkacego: „Sztuka jest odrębnym światem, jest ostatecznym odbiciem jedności bytu”, który pochodzi z powieści „622 Upadki Bunga czyli Demoniczna Kobieta”. W tej geometryczno-matematycznej interpretacji słowa pisanego niczego nie pozostawiono przypadkowi. Nawet dobór wielkości wykorzystanych kropek jest symboliczny. 6-bitowy kod zero-jedynkowy zbudowano z małych i dużych owalnych pół o średnicy 50 i 20 cm, których suma nawiązuje do 70-tej rocznicy śmierci Stanisława Witkiewicza, która przypadała właśnie w 2009 roku. Polscy artyści, Mikołaj Robert Jurkowski oraz Sylwester Gałuszka - tworzący grupę PGR ART, o sobie mówią tak:
"PGR ART istnieje poza podziałami i jednoznacznie wyznaczononymi granicami. Nie jest dla nas istotne , czy to co robimy to jeszcze sztuka, już polityka lub zabawa. PGR nie tworzy, PGR uzmysławia." Co ciekawe to w "Kod..." wkradł się błąd i tak naprawdę jest niemożliwe prawidłowe odkodowanie zapisu.
Przeciwna strona bloku przy
ul. Pilotów 8 to mural wykonany w 2011 roku przez włoskiego artystę
Runa. Ta błękitna, monumentalna postać, w dość nienaturalnej pozie, z całkiem szczegółowo narysowanymi dłońmi trzymającymi wachlarze i profilem twarzy częściowo ukrytym za nimi, której jedna stopa opiera się o złotą piramidę, sprawia wrażenie gigantyzmu. Charakterystyczny styl Runa wyróżniają właśnie takie ogromne postacie malowane wałkami oraz ograniczona ilość palety barw w ramach jednego obrazu. W zamyśle dominującym kolorem murala z Zaspy miała być czerń. Dobrze jednak, że artysta zrewidował swoją decyzję i postawił na granat oraz błękit. Dzięki temu obraz nie przytłacza przestrzeni w jakiej się znajduje, a kolorystyka pozwala mu wtopić się w niebo.
Równie monumentalne co symboliczne jest malowidło z budynku przy
ul. Pilotów 5. Mural, którego autorem jest
Ekta powstał w 2011 roku i co ciekawe, mimo 36 metrów wysokości ściany, został namalowany przez autora samodzielnie, bez udziału asystentów. To alegoryczne przedstawienie Narcyza, który jest tak bardzo zakochany w sobie, że wyrywa z siebie część własnego ciała, aby móc go skosztować. Obraz namalowany przez Ektę trafił do prestiżowego World Atlas of Street Art and Graffiti wydanego przez Uniwersytet Yale w 2013 roku, co tylko potwierdza kunszt tego artysty. Trzeba jednak przyznać, że bez znajomości interpretacji tej pracy trudno jest się domyślić co mogą oznaczać te bezładne kolorowe trójkąty i czarna ręką ponad nimi. Również to co jest trzymane w dłoni bywa bardzo różnie interpretowane, nie tylko jako coś wyciąganego, ale również, jako element dopełniający całości.
Następnym muralem dosłownie ilustrującym ul. Pilotów jest obraz stworzony przez kolejną grupę polskich artystów:
Justynę (Dziechciarską) Posiecz-Polkowską, Annę Taut, Rafała Roskowińskiego, Jacka Wielebskiego, Wojciecha Woźniaka, Jacka Zdybla w 2010 i 2011 roku na elewacji bloku przy
ul. Pilotów 5. Praca tak naprawdę składa się z trzech, wspólnych pod względem estetyki elementów. Pierwszym z nich są wiatrołapy wejść do klatek schodowych, na których wymalowano geometryczne akcenty. Drugim jest obraz na dolnej części elewacji, na którym umieszczono cztery samoloty, a trzecim kontynuacja tego obrazu na elewacji powyżej, na którym znalazł się kolejny samolot. To dopiero wszystkie pięć myśliwców Spitfire razem jest pełnym obrazem, który właściwie interpretuje, a wręcz wizualizuje adres budynku.
Wieżowiec przy
ul. Pilotów 6 jest ostatnim odwiedzanym przeze mnie przy tej ulicy budynkiem. Ozdobione wielkoformatowymi pracami zostały obie jego elewacje. Na jednej z nich podziwiać można obraz, który jest jednocześnie ostatnim muralem nawiązującym do nazwy ulicy. Malowidło stworzone przez amerykańskiego artystę izraelskiego pochodzenia
Shai Dahana w 2013 roku jest inspirowane prawdziwą historią pewnego pilota American Express z lat 20. ubiegłego wieku, który był zmuszony awaryjnie lądować na pastwisku pełnym krów. Aby uchronić zwierzęta przed wypadkiem, uszkodził on ogrodzenie, powodując ucieczkę wystraszonego stada. Co ciekawe autor nie wiedział - przygotowując projekt muralu - że zostanie on namalowany na budynku znajdującym się przy ul. Pilotów na terenie dawnego lotniska.
Ostatnim muralem jaki można znaleźć na ulicy Pilotów jest obraz umieszczony po przeciwnej stronie budynku przy
ul. Pilotów 6. Wykonany został przez włoskiego artystę
Ozmo. Jest to praca z 2009 roku, która upamiętnia 50. rocznicę pierwszego koncertu rockowego w Polsce, który odbył się w klubie Rudy Kot w Gdańsku. Co ciekawe, jest to rezerwowy projekt autora, który początkowo planował namalować kartę Diabeł z talii kart tarota. Ze względu jednak na bezpośrednie sąsiedztwo budynku z kościołem p.w. św. Kazimierza Królewicza, Ozmo zrezygnował ze swojego pomysłu, uznając go prawdopodobnie za zbyt kontrowersyjny. W zastępstwie powstał więc pewnego rodzaju autoportret artysty wymachującego gitarą elektryczną nad głową, którego sylwetka inspirowana jest starożytnymi japońskimi rycinami.
Po tej stronie dzielnicy jeszcze jedną ulicą, na której powstały wielkoformatowe murale jest ul. Startowa. Nie jest ona co prawda tak bogato reprezentowana artystycznie jak ul. Pilotów, niemniej również tutaj można znaleźć coś ciekawego. Jednym z zaledwie dwóch murali umieszczonych na budynkach przy tej ulicy jest ten zlokalizowany na elewacji bloku przy
ul. Startowej 7. Namalowany został przez Litwina,
Donatasa Pirstelisa, w 1997 roku w ramach akcji Mural na Tysiąclecie Gdańska. To jedna z najstarszych prac na Zaspie w ogóle. Obraz jest przepełniony symboliką miasta. Dostrzec na nim można groźnego lwa wyłaniającego się w środkowej części pracy oraz maszerujących do pracy stoczniowców u dołu muralu. Wprawne oko dostrzeże zapewne również nieco więcej elementów, które można powiązać z Gdańskiem.
Zbliżając się do końca pierwszej części spaceru zatrzymujemy się na moment przy klubie "Plama" Gdański Archipelag Kultury. Na budynku, w którym swoją siedzibę ma ta instytucja, można obejrzeć kilka pomniejszych graffiti, które może nie zachwycają tak bardzo jak wielkoformatowe murale na wieżowcach, ale na pewno są pewnego rodzaju dopełnieniem przestrzeni i akcentem wartym odnotowania.
I wreszcie ostatni przystanek na mapie północno-zachodniej strony Zaspy. Budynek
Liceum Ogólnokształcącego nr XV im. Zjednoczonej Europy, którego ściany ozdobione są kolorowym graffiti nawiązującym do panoramy Gdańska oraz stosunkowo prostym, niemal symbolicznym, obecności Polski w Unii Europejskiej.
Tak właśnie prezentuje się jedna z najbardziej cenionych przez miłośników murali dzielnic Gdańska, która znana jest nie tylko w Polsce, ale również na świecie. Dzięki zorganizowanym akcjom promującym sztukę graffiti i streetartu wszystkie te realizacje były możliwe i było możliwe stworzenie ich na tak wysokim poziomie. Gorąco zachęcam do spaceru i przekonania się jak to właściwie wygląda.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem takie murale to jest swego rodzaju forma artystyczna i jak najbardziej mi się podoba. W sumie i tak całe pomorze jak i Gdańsk jest piękny a takie obrazy nadają mu jeszcze charakteru. W sumie jak czytałem w https://livemorepomerania.com/ to całościowo województwo pomorskie jest dobrym miejscem do tego, aby zacząć tu żyć.
OdpowiedzUsuń